Sunday 20 June 2010

LIVING IN A WORK DOMINATED ENVIRONMENT

Praca zdominowala mnie stuprocentowo, stad moja wirtualna nieobecnosc. Moja kolezanka z dzialu wybyla na urlop macierzynski i teraz sama dzwigam na swoich barkach ciezar obowiazkow i odpowiedzialnosci. W normalnych warunkach kazdy szef o zdrowych zmyslach dalby mi kogos do pomocy, ale nie moj szef, ktory po pierwsze primo wybitna jasnoscia umyslu sie nie wyroznia, a poza tym ma przeciez tytana pracy z Polski wiec szybko przekalkulowal ze zatrudnianie nowej osoby mu sie po prostu nie oplaca. Tak wiec dwoje sie i troje zeby podolac obowiazkom, tlumaczac sobie w duchu, ze jakos przezyje te pol roku. Jako ze zakupy rowniez zeszly w tej chwili na drugi plan, stad w dzisiejszym zestawie tylko jeden nowy element - tunika z Matalana. Weszlam tam zupelnie przypadkowo i musze powiedziec ze bardzo pozytywnie zaskoczyla mnie letnia kolekcja. Az dziw, bo zwykle niczym wybitnym Matalan mnie zaskoczyc nie potrafi, a tu prosze. Reszta to lupy ubiegloroczne, tudziez upchane w czelusciach szafy perelki jak chocby ta cyklistowka, ktora niegdys byla moja ulubiona kurteczka i nosilam ja niezmiennie do wszystkiego. Szkoda ze calosc psuje moja zmarnowana twarz, jak widac zmeczenia nie dala rady przykryc nawet gruba tapeta. Zdecydowanie potrzeba mi wolnego. Doktorze, poprosze dwa tygodnie wakacji na recepte :)

I'm entirely dominated by work. That's the reason for my virtual absence. My work collegue is on maternity leave and I have to manage the whole department myself. In normal circumstances any understanding boss would get me an assistant not my boss though as he believes that I can perfectly cope myself. As a responsible and hard working Polish worker I then cope myself believing to survive somehow the next 6 months. As there's no time for shopping either the only new garment today is this Matalan tunic. I only went to Matalan accidentally and it took me by surpise. Their summer collection is lovely. I don't normally consider Matalan on my high street shopping list but obviously it's about time to change it. The rest of my today's outfit is very last year and the jacket is even older. I used to love it and wear it constantly with absolutely everything. Photos perfectly demonstrate my grey, tired face that can't even be hidden under a thick make up. This reminds me that I definitely need a proper holiday. Can any doctor prescribe me 2 weeks holiday please :)

Tunic: Matalan
Leggins, purse: Peacocks
Jacket, leg warmers: New Look
Belt: Atmosphere
Peep toe wedges: Dorothy Perkins







Sunday 6 June 2010

ACCESSORIZED BY MY HUSBAND

Goraca niedziela, slodkie lenistwo, byczenie sie na patio, grill i zimne piwko to jest to co tygryski lubia najbardziej. Dzis w rolach glownych kaszkiet pozyczony do sesji od mojego meza, w ktorym tak sie mezowi spodobalam, ze postanowil mi go podarowac, nowa torba-worek, w ktora miesci sie doslownie wszystko i teczowa apaszka , ktora ozywia kolorami. Reszta juz dobrze znana. Brakuje tylko slonca, ale pomimo usilnych staran nie dalo sie namowic na uczestnictwo w sesji. Moze nastepnym razem :)

Hot Sunday, sweet laziness, hanging around on a patio, barbecue, cold beer is what I love most. Main element of today's outfit is my husband's cap that was given to me just for the purpose of this photoshoot, however my husband liked the way I look so much he decided to give it to me for good. I also wanted to show you my new bag that can fit anything I want and a rainbow-hued scarf that liven up the whole outfit with a blast of colours. The rest is well known already. The only thing missing is sunshine. I tried to convince the sun to participate in the photo shoot, but it was unsuccessfull. Maybe next time :)

White top, jeans shorts, colourful scarf, bag: Atmosphere
Jeans jacket, leg warmers, belt:NewLook
Cap: belongs to my husband, actually, it belongs to me now :)
Peep toe ankle boots: Garage Shoes
Earings: Diamonds&Pearls